Dzięki za ciekawe uwagi. Potoczne słownictwo, jeśli jest, to tylko w dialogach. Jeśli chodzi o interpunkcję, to jest chyba moja największa słabość, ciągle próbuję ją zgłębić :). Co do moralizatorskich opisów, to mnie trochę zafrapowałeś. Nie do końca też rozumiem o co Ci chodzi. Czy narrator jest za mało obiektywny? To źle, że w pewnym stopniu przeżywa i ocenia otaczające go uniwersum? Pozdrawiam.
Oddzielne akapity z opisami są, owszem, staroświeckie, ale ja w tym opowiadaniu po prostu ćwiczę opisy, bo wcześniej przykładałem do nich mniejszą wagę i wychodziły drętwo, mało plastycznie. Ale to fakt, że liczy się płynność czytelnicza. Niczego nie powinno być za dużo i za mało, po prostu w sam raz, ale do tego się dochodzi latami :).
Ciekawy rozdział - aczkolwiek zabrakło mi Ewy. W prawdzie konfrontacji jej ze Stanleyem. Nie przypuszczałam, że ona może być tą "kurwą". Czytając poprzedni post tak jakby wydawała się normalną hostessą. A tutaj taka niespodzianka - aczkolwiek bardzo fajna, gdyż niesamowite napięcie zbudowałeś. Co do potocznego słownictwa to przecież nie występuje w nadmiarze. Nie zapominajmy, że blog Richarda może czytać również młodzież, dla której zrozumiały jest bardziej taki język niż jak na wykładach. Są w dialogach tylko - tak jak mówiłeś i słusznie się tam ukazują. Przecież zaostrzają lekko sytuację. Sama osobiście mam 17 lat i bardzo lubię twoje "potoczne" wypowiedzi. Co do opisów w połowie Łukasz ma rację. Nie skupiaj się aż tak na nich - być może chcesz je poćwiczyć, wyrobić ale jak dla mnie rujnuje to pozostałość. Bardzo dobrze wychodząc ci dialogi i tak czy tak nawet te opisy również są w porządku, więc nie skupiaj już takiej uwagi na nich ;). Bardzo spodobała mi się ta wypowiedź : "(...) Powiedz mi, Stanley, jak można zgwałcić kurwę?.. " - powiem szczerze, że zaskoczyłeś mnie. Blog i posty są takie "oficjalne" - chodzi mi o to, że pisane jakby, któryś z profesorów z nudów coś robił i jakbym była faktycznie na wykładzie. Miło mnie zaskoczyłeś tą wypowiedzią, która nawiązuje do współczesnego świata. To właśnie w ów latach często słyszy się o " gwałtach prostytutek " . Ewa była nią tak? Pozdrawiam i życzę weny na kolejne rozdziały ;)
Dzięki za komentarz. Potoczne słownictwo pojawia się i będzie pojawiać w wielu wypowiedziach, bo niektóre osoby, tak jak w rl, go po prostu używają; nawet jeśli z pozoru wydają się operować językiem wykwintnym. Np. Aleks w luźnych rozmowach ze Stanleyem na to sobie pozwala, nie widzę w tym nic dziwnego. W rozmowach z resztą personelu stara się mówić oficjalnym językiem. Narrator nigdy nie używa slangu, ani przekleństw, ani nawet kolokwializmów, chyba, że celowo, nie widzę więc problemu. Inna sprawa z opisami. Skoro oboje macie podobne odczucia co do niektórych opisów, to jest to dla mnie znak, że muszę je usprawnić. Może trochę "odsztywnić" i postarać się je bardziej wpleść w akcję, a nie afiszować odseparowane. Każdy komentarz to dla mnie kopalnia inspiracji, więc... Dzięki ;).
Chyba ten rozdział w dużej mierze zmieniłeś tak? :) Gdyż pamiętam rozmowę Aleska z Makarym, ale reszty już nie pamiętam.
Kto wie czy twoje opowiadanie nie jest prorocze? Mam tu na myśli wzmiankę o kierowaniu znacznej części funduszy na technologie kosmiczne itp. przez Polskę. Jakby nie było ma powstać polski instytut kosmiczny (czy coś w tym stylu ;)). W ogóle lubię też u ciebie wzmianki i nawiązania do różnych epizodów z historii czy tradycji Polski, jak wspomniana "Solidarność" - moim zdaniem nadaje to realności opowiadaniu. A co do opisów jeszcze to ja w odróżnieniu od innych nie czepiałabym się tego tak bardzo (co prawda ja akurat mam najmniejsze kompetencje wypowiadać się w tym temacie) gdyż czytając różnych autorów oni również opisują nader obszernie i dokładnie, a poza tym wg mnie jednak każdy wypracowuje swój własny styl i nie da się moim zdaniem sprowadzić sposobu opisywania sytuacji czy osób do jednego mianownika. Każdy sam dochodzi do tego jak będzie to robił i każdy będzie to robił na swój sposób. Tak mi się przynajmniej wydaje ;).
Dzięki za ciekawe uwagi. Potoczne słownictwo, jeśli jest, to tylko w dialogach. Jeśli chodzi o interpunkcję, to jest chyba moja największa słabość, ciągle próbuję ją zgłębić :). Co do moralizatorskich opisów, to mnie trochę zafrapowałeś. Nie do końca też rozumiem o co Ci chodzi. Czy narrator jest za mało obiektywny? To źle, że w pewnym stopniu przeżywa i ocenia otaczające go uniwersum?
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Oddzielne akapity z opisami są, owszem, staroświeckie, ale ja w tym opowiadaniu po prostu ćwiczę opisy, bo wcześniej przykładałem do nich mniejszą wagę i wychodziły drętwo, mało plastycznie. Ale to fakt, że liczy się płynność czytelnicza. Niczego nie powinno być za dużo i za mało, po prostu w sam raz, ale do tego się dochodzi latami :).
OdpowiedzUsuńCiekawy rozdział - aczkolwiek zabrakło mi Ewy.
OdpowiedzUsuńW prawdzie konfrontacji jej ze Stanleyem.
Nie przypuszczałam, że ona może być tą "kurwą".
Czytając poprzedni post tak jakby wydawała się normalną hostessą. A tutaj taka niespodzianka - aczkolwiek bardzo fajna, gdyż niesamowite napięcie zbudowałeś. Co do potocznego słownictwa to przecież nie występuje w nadmiarze.
Nie zapominajmy, że blog Richarda może czytać również młodzież, dla której zrozumiały jest bardziej taki język niż jak na wykładach. Są w dialogach tylko - tak jak mówiłeś i słusznie się tam ukazują. Przecież zaostrzają lekko sytuację. Sama osobiście mam 17 lat i bardzo lubię twoje "potoczne" wypowiedzi. Co do opisów w połowie Łukasz ma rację.
Nie skupiaj się aż tak na nich - być może chcesz je poćwiczyć, wyrobić ale jak dla mnie rujnuje to pozostałość. Bardzo dobrze wychodząc ci dialogi i tak czy tak nawet te opisy również są w porządku, więc nie skupiaj już takiej uwagi na nich ;).
Bardzo spodobała mi się ta wypowiedź :
"(...) Powiedz mi, Stanley, jak można zgwałcić kurwę?.. " - powiem szczerze, że zaskoczyłeś mnie. Blog i posty są takie "oficjalne" - chodzi mi o to, że pisane jakby, któryś z profesorów z nudów coś robił i jakbym była faktycznie na wykładzie. Miło mnie zaskoczyłeś tą wypowiedzią, która nawiązuje do współczesnego świata. To właśnie w ów latach często słyszy się o " gwałtach prostytutek " .
Ewa była nią tak?
Pozdrawiam i życzę weny na kolejne rozdziały ;)
Do następnego.
Dzięki za komentarz.
UsuńPotoczne słownictwo pojawia się i będzie pojawiać w wielu wypowiedziach, bo niektóre osoby, tak jak w rl, go po prostu używają; nawet jeśli z pozoru wydają się operować językiem wykwintnym. Np. Aleks w luźnych rozmowach ze Stanleyem na to sobie pozwala, nie widzę w tym nic dziwnego. W rozmowach z resztą personelu stara się mówić oficjalnym językiem. Narrator nigdy nie używa slangu, ani przekleństw, ani nawet kolokwializmów, chyba, że celowo, nie widzę więc problemu. Inna sprawa z opisami. Skoro oboje macie podobne odczucia co do niektórych opisów, to jest to dla mnie znak, że muszę je usprawnić. Może trochę "odsztywnić" i postarać się je bardziej wpleść w akcję, a nie afiszować odseparowane. Każdy komentarz to dla mnie kopalnia inspiracji, więc... Dzięki ;).
Chyba ten rozdział w dużej mierze zmieniłeś tak? :) Gdyż pamiętam rozmowę Aleska z Makarym, ale reszty już nie pamiętam.
OdpowiedzUsuńKto wie czy twoje opowiadanie nie jest prorocze? Mam tu na myśli wzmiankę o kierowaniu znacznej części funduszy na technologie kosmiczne itp. przez Polskę. Jakby nie było ma powstać polski instytut kosmiczny (czy coś w tym stylu ;)). W ogóle lubię też u ciebie wzmianki i nawiązania do różnych epizodów z historii czy tradycji Polski, jak wspomniana "Solidarność" - moim zdaniem nadaje to realności opowiadaniu. A co do opisów jeszcze to ja w odróżnieniu od innych nie czepiałabym się tego tak bardzo (co prawda ja akurat mam najmniejsze kompetencje wypowiadać się w tym temacie) gdyż czytając różnych autorów oni również opisują nader obszernie i dokładnie, a poza tym wg mnie jednak każdy wypracowuje swój własny styl i nie da się moim zdaniem sprowadzić sposobu opisywania sytuacji czy osób do jednego mianownika. Każdy sam dochodzi do tego jak będzie to robił i każdy będzie to robił na swój sposób. Tak mi się przynajmniej wydaje ;).